Recenzja - Grand Theft Auto: San Andreas
SS-NG #33 wakacje 2005
31






Robert "Rosic" Korczak
PRODUCENT: Rockstar  WYDAWCA: Cenega  GATUNEK: wielki mix  PLATFORMA:   CENA: 259,90 zł WWW
    Poopowiadam teraz trochę o najnowszej odsłonie, jakże kultowej i znanej gry, jaką jest seria GRAND THEFT AUTO. Jej najnowszą częścią, która właśnie ukazała się na PC'ty jest SAN ANDREAS. Warto zaznaczyć juz na wstępie, że jest to zdecydowanie najlepsza cześć z tej serii, liczącej juz 6 tytułów.
Autorzy z "odcinka na odcinek" co raz lepiej odtwarzają klimat. To co było pokazane w GTA3, nijak ma się do specyficznego klimatu z Vice City, a ten z Vice City, jest znowu o krok w tył do tego co widzimy w San Andreas: specyficzny klimat, specyficzny slang, muzyka czy nawet animacja postaci. Mimo iż w GTA 3 grałem okrągły rok, codziennie przynajmniej po godzince, to SA jest o wiele lepsze, obszerniejsze i bardziej klimatyczne niż poprzednie części.



Chyba musiałbym wrzucić każdego czytelnika do wielkiej beczki miodu i wytłumaczyć że to tylko namiastka tego, co czeka go w SA W całej karierze Kubusia Puchatka nie zjadł on tyle miodu ile można wycisnąć z tej gry.

Fabuła, zagmatwana, wielowątkowa, wprowadzająca mnóstwo postaci, niekoniecznie dobrych, posiada niespodziewane zwroty akcji. W żadnej innej grze nie spotkałem się jeszcze żeby główny bohater miał tyle do zrobienia. To w jaki sposób twórcy poprowadzili oś fabularną zasługuje na podziw. Fani filmów Spike'a Lee będą zachwyceni. Nie zabraknie tu niczego, low riderow, szerokich spodni i sporo wyjaranej trawy, a także gangsterskich bitew o każdą ulicę, skorumpowanych gliniarzy, zdradzających ziomków, tajnych projektów rządowych, a także jakże typowych akcji takich jak misternie przygotowany napad na kasyno.



Zresztą, powiedzcie mi, czego tam nie ma? Jazda wózkiem widłowym, loty rożnymi (żeby zbytnio nie spojlerowac samolotami, rowery, wyścigi, podrywanie panienek... Większość misji zaczynałem z otwarta szeroko szczeka próbując dojść do siebie po tym co usłyszałem odnośnie zadania. Myślałem, ze juz niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć i że w dziedzinie "zadań" niewiele nowego można wymyślić... Jak się myliłem!

Twórcy gry pokazali, że oprócz jeżdżenia po mieście, kasowania bryk i zabijania wrogo nastawionych ziomków można jeszcze robić masę innych rzeczy. Nurkowanie pod kontenerowcem? Proszę bardzo! Powietrzna walka myśliwcami? Proszę bardzo! No dobra, wystarczy, chociaż o misjach to można by było gadać wiecznie. Swoją drogą poznacie Cataline. Według mnie to najbardziej charakterystyczna i odlotowa babka w grach komputerowych. Lara Croft powinna się od niej uczyć charakteru!



Spotykam się często z głosami, że GTA SA nie wnosi praktycznie nic nowego. Nie wiem naprawdę, czy to glosy ludzi zawistnych które maja za słabe komputery, czy może "traktowanie" sequeli jako coś z samego założenia gorszego? Nasz bohater może jeść (i przytyć), ćwiczyć na siłowni (i nabrać mięśni) czy podrywać panienki (i... no, niech pozostanie na "i" , a to jedynie sfera dotycząca bezpośrednio życia naszej postaci.

Tak, tak! W GTA SA z trybu RPG autorzy zaczerpnęli pomysł na kształtowanie postaci. CJ'a możemy ubrać jak nam się podoba, zrobić mu tatuaż, a także odpowiednią fryzurę. Podczas gry nasz bohater zdobywa doświadczenie w obsłudze różnych broni, prowadzeniu pojazdów, powiększają się też jego płuca. Taki bajer! A wszystko to, absolutnie nie przysłania priorytetów jakie stoją przed graczami. Wszystkiego tego można dowiedzieć się płynnie podczas gry i wpływa to jedynie na frajdę z niej płynąca. Zero stresu, wszystko "robi się samo".



No, ale przecież GTA to nie SIMS'y! Tytuł do czegoś obliguje! Wozy! Tak, wozy! To one są jedną z głównych rzeczy, która cieszy gracza bardzo. Wybór pojazdu może stać się rzeczą bardzo trudną z uwagi na ilość i różnorodność pojazdów. Oprócz standardowych pojazdów których jest tu multum, gracz może poszaleć bardzo wymyślnymi wózkami. Powiedzcie mi, któż nie chciał kiedyś poprowadzić ogromną ciężarówkę wprost z kamieniołomów, królować na szosie jadąc potężnym Monster Truckiem, albo blokować ulice spychaczem. Oprócz tego przygotowany jest także cały zestaw pojazdów „wiejskich” i „piaskowych”.

Zupełną nowością w serii jest możliwość tuningu naszego wozu. Teraz nie musimy jeździć tym co ukradniemy. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamontować różnego rodzaju spoilery, nowe felgi, pneumatyczne zawiedzenie, czy dobrze znane nitro! W ten sposób nasz wóz staje się jedyną w swoim rodzaju bryką.

Do grona pojazdów autorzy dołożyli także rowery i ciężarówki z naczepami, którymi wykonywać możemy specjalne misje. Są także pociągu kursujące po całej mapie – bardzo majestatyczne.

Mapa! W tej kwestii nowa odsłona gry rozkłada na łopatki wszystko co do tej pory widziały moje piękne oczka. Do naszej dyspozycji autorzy oddali trzy miasta, które wielkością są gdzieś 2 razy większe od Vice City. Oprócz tego do eksploracji przygotowano bardzo rozległe tereny lesiste i pustynne. Co prawda, po dokładnym poznaniu mapy nie jest już ona dla gracza aż tak ogromna, jednak w porównaniu do innych gier – góruje!

Miasta mają zróżnicowany styl architektoniczny. Są one podobne do ich prawdziwych odpowiedników, jednak śmiesznie przekręcono nazwy. Jest tu bowiem San Fierro, które z powodzeniem udaje San Francisco, wraz ze swoimi tramwajami i pagórkowatą topografią, a także Las Venturas, które wraz z wielkimi kasynami bardzo przypomina Las Vegas. Na mapie swoje miejsce znalazły także wioski, opuszczone pustynne osady, cudowne pełne wraków pustynne lotnisko, różnego rodzaju fabryki, place budowy, a nawet baza wojskowa. Nie sposób opisać wszystkiego, ba! Nawet połowy atrakcji które znaleźć można podczas eksploracji mapy. Jest ich bowiem bardzo, bardzo wiele. Dodatkowym plusem jest brak jakichkolwiek loadingów podczas przemierzania świata gry.

GTA SA oferuje możliwość wchodzenia do wielu budynków, a także związane z tym mini zadania takie jak nocne włamania. Oprócz głównego wątku fabularnego, autorzy przygotowali wiele mniej ważnych, ale dających mnóstwo przyjemności rzeczy. Zaczynając od misji taksówką, wozem strażackim, ambulansem, pociągiem, ciężarówką… itd. Można sprzedawać wozy w porcie, szukać i zamazywać graffiti na murach, szukać ostryg w stawach, uczestniczyć w kursach – nauka jazdy i latania jest zawarta w kampanii głównej, ale nauka pływania motorówkami już na przykład nie itp. Pobocznych zadań jest jak zwykle multum. Nie wymieniłem nawet połowy.



W stosunku do poprzednich części gry nieznacznie zmienił się arsenał, który możemy wypróbować na wrogach. Pistolety, małe karabinki, ciężkie karabiny, strzelby, koktajle mołotowa, bazooki, miotacze ognia – czego dusza zapragnie. Bronie jak i kamizelkę kuloodporną możemy zakupić w specjalnych punktach zwanych ammo-nation. Na lepsze zmienił się jednak system celowania. Teraz po naciśnięciu prawego przycisku myszy, przechodzimy do trybu celowania, gdzie sami celujemy w „interesujące” nas miejsce. Co ciekawe strzał w bak pojazdu powoduje jego natychmiastowy wybuch :> Reszta zniszczeń pozostała właściwie bez zmian.



Dużej poprawie i według mnie urzeczywistnieniu uległo zachowanie pojazdów na drodze. Teraz dodanie gazu nie ratuje z opresji – częściej może pogrążyć! Czuć ogromną różnicę w prowadzeniu wozów przednionapędowych, tylnionapędowych, a także tych najwspanialszych – z napędem na 4 koła. Różnicę można także odczuć przy hamowaniu z ABSem, a jego brakiem. O wiele lepiej zachowują się pojazdy terenowe, które wreszcie potrafią poruszać się w terenie, którego w grze nie brakuje. Wprowadzono także jedną bardzo fajną cechę. Otóż wozy do pełnego rozpędzenia potrzebują większych dystansów, a co za tym idzie v-max rozwijają dopiero na międzymiastowych autostradach. Wtedy obraz genialnie się rozmywa, a prowadzenie staje się trudniejsze. Auto ma słabszy skręt i trzeba bardzo uważać na przeszkody, ponieważ droga hamowania jest wydłużona. Bardzo miodny efekt.

Poprawione też zostało zachowanie komputerowych kierowców. Umieją oni wyjechać z każdej sytuacji, nie są zawalidrogami, tylko dobrze wykorzystują możliwości swoich aut, umieją zarówno zignorować gracza, jak i się na niego zdenerwować. Denerwowało mnie tylko ich myszkowanie między pasami. Nigdy nie było wiadomo kiedy delikwent zajedzie mi drogę. Super motywem jest karambol na autostradzie, który powstaje niemal zawsze po tym jak zatarasujemy jakąś drogę szybkiego ruchu. Auta wpadają na siebie z wielkim hukiem i w sporych ilościach. Warto na to popatrzeć :).



Główny mechanizm gry pozostał bez zmian. Ciągle wcielamy się w postać bohatera, który sprostać musi trudom gangsterskiego życia. W trakcie rozgrywki nabywamy wiele domów i nieruchomości, które przynoszą dochody, na zakup kolejnych. Największym przeciwnikiem gracza oprócz wrogich gangów, których eksterminacja jest wielce zalecana są policjanci. Stróże prawa są upierdliwi, drażniący, a przy wyższym współczynniku „nagrabienia” są oni bardzo trudni do zgubienia. Jedynym sposobem jest pozbieranie łapówek (gwiazdki policyjne rozsiane po mapie), lub przemalowanie wozu w specjalnym garażu. Stróże prawa używają normalnego policyjnego sprzętu, później wozów i oddziałów SWAT, następnym krokiem jest FBI, a gdy już nawet ta organizacja nie pomaga – do akcji wkracza wojsko. Strzeż się wojska graczu! Ich czołgi są zabójcze!

GTA SA opatrzona jest dobrą oprawą graficzna. Nie jest ona cudowna, ale stoi na niezłym poziomie. Trzeba przyznać jednak, że grafika jest najsłabszą stroną gry. Szczęście, że przy tak wielkiej grywalności jaką oferuje tytuł niedoróbki, a właściwie ograniczenia w wyglądzie schodzą hen hen na daleki plan. No ale do rzeczy. Otóż największym minusem grafiki w nowej odsłonie GTA jest ograniczenie narzucone przez stary już silniczek. Gra nadal wygląda bardzo podobnie do GTA 3. Polepszeniu uległy w zasadzie tylko woda i pojazdy. Budynki, postacie i krajobraz jest na bardzo podobnym poziomie. Co z tego wynika – niestety niska szczegółowość, klockowate zabudowania, schematyczne zniszczenia pojazdów, sztuczne wybuchy, brak fizyki otoczenia, kanciastość. Dobrze wypadają przy tym animacje, a także ładne lecz na pewno nie rewolucyjne tekstury. Grafika ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Jest utrzymana we wspaniałym klimacie serii, który potęguje przyjemnie wrażenia z gry. Jest on uzyskiwany przede wszystkim przez bardzo charakterystyczną „kreskę”, oraz świetnie dobrane kolory. Na plus trzeba też zaliczyć efekty pogodowe, a przede wszystkim gęstą mgłę, która w wyśmienity sposób ogranicza widoczność.



Średnią oprawę graficzną rekompensuje muzyka. Stacje radiowe grają same wielkie hity, jest ich multum, a każdy znajdzie coś co lubi. Od techna, przez regge, hip hop do rocku. Od najnowszych, do już wręcz klasycznych kawałków. W radiu słychać też zabawne komentarze, a prezenterzy potrafią „pokazać” jak powinno wyglądać radio – nie jakieś tam popłuczyny. Osobiście najbardziej do gustu przypadła mi stacja K-DTS, która gra same starsze rockowe klasyki! Miodzio! Dla tych, którym muzyka dobrana przez twórców nowego GTA się nie spodoba, przygotowano możliwość odsłuchu własnych utworów, ale to nic nowego tej serii.

Inną sprawą jest jednak dźwięk jako całość, ponieważ odgłosy nie są już aż tak rewelacyjne. Większość jest naprawdę dobra i ogólnie robi bardzo pozytywne wrażenie, są jednak sampelki nietrafione, brzmiące zbyt nienaturalnie. Lektorzy, podkładający głos pod postacie są niedoścignieni – wręcz genialni.

GRAND THEFT AUTO SAN ANDREAS to gra tak wielka jak góra lodowa. To co napisałem w tej recenzji to zaledwie jej czubek, malutka część która wystaje nad wodę. Kto chociaż trochę lubi GTA powinien zagrać w SA. Tytuł ten jest po prostu wielki – dosłownie, jak i w przenośni. Nigdy nie było jeszcze gry, która pozwalałaby nam na tak wiele i w tak różnorodnych dziedzinach. Mało która produkcja ma tak dobry klimat i jest tak wciągająca. Jak dla mnie jest to gra na medal. Ja i LooZ oceniamy GTA SA na najwyższą z możliwych not – czyste niezachwiane 10! Redakcja jednak, w tajnym głosowaniu odrzuciła 10 na rzecz 9,5. Niech tak będzie, jednak tej grze należy się więcej!



Procesor 1GHz Intel Pentium III lub AMD Athlon, 256 MB Ramu, 8x DVD-ROM, 3.6 GB wolnego miejsca na dysku, 64 MB karta graficzna kompatybilna z DirectX 9 ("GeForce3" lub lepsza), kompatybilna z DirectX 9 stereofoniczna karta dźwiękowa, klawiatura, mysz.
Gra absolutnie wyjątkowa, zasłużyła na 10 punktów.
Recenzja - Grand Theft Auto: San Andreas
SS-NG #33 wakacje 2005
31